wtorek, 4 listopada 2014

Halloween #part 2 & chrzciny & filmik




Dziwny zestaw w dzisiejszej notce, ale cóż...

31 października to jedno z najhuczniej obchodzonych świąt w USA. Jak pisałam wcześniej, ozdoby halloweenowe można zobaczyć już pod koniec września, i potem przez cały październik pojawia się ich coraz więcej. W Polsce to wydarzenie nie jest, aż tak obchodzone ze względów religijnych, a szkoda. Nikt tu nie mówi, o wierzeniu w halloween. Dla mnie to po prostu dobra zabawa, a dla małych dzieci jeszcze większa. Tegoroczne halloween uważam za udane !




Pracowałam do 16, potem godzina na szybki prysznic i szybko do Kasi do domu. Kasia, i jej host rodzina pojechali na halloweenowe party do dziadków, ja zaś zostalam u Kasi w domu rozdawać cukierki dzieciom. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż tak różnorodnych kostiumów. Nie tylko dzieci się przebierały. Można było zobaczyć całą rodzinę w kostiumach. Tata-spiderman, Mama- batman, dziecko - supermen. Naprawdę wyglądało to świetnie!





Po 1h i 40 min koszyki były puste, więc zadzwoniłam do Kasi co mam robić bo ludzie i tak dobijają się do drzwi, a ja nie mam słodyczy :<  Pozakluczałam (teoretycznie) wszystko i poszłam do Kasi dziadków, którzy co roku robią imprezę dla wszystkich chętnych.


przód
tył
Trochę się tam pokręciłyśmy, wzięłyśmy Kasi bliźniaki do domu, żeby je nakarmić i położyć spać.
W czasie, gdy ja siedzialam na dole, Kasia poszla wziąć szybki prysznic, przebrałyśmy się, wymalowałyśmy. przyszła Amy. Teraz pozostało czekać na Kasi hostkę.
Przyszła ok 22, a my ruszyłyśmy do downtown  na BOURBON STREET.
Niestety każdy nadjeżdżający streetcar był tak przeładowany przebranymi ludźmi, że nawet sięn ie zatrzymywały. Na szczęście na światłach zatrzymała się pusta taksówka...





Halloween na BOURBON zdecydowanie trzeba przeżyć. Tłumy w różnych strojach. Nie zabrakło nawet...EBOLI. Czasami wyglądało to nawet bardzo śmiesznie, kiedy koleś przebrany za księdza tańczył z policjantką, czy też biskup kręcący się po ulicy.
Do domu wróciłam około 3 bo rano mój mały miał chrzciny.


CHRZCINY
Nie musze chyba mówić, że się bardzo nie wyspałam. Okazało się jeszcze, że zapomniałam wziąć mojej szczotki do włosów od Kasi, a włosy miałam natapirowane więc musialam wstac o 7 po to, żeby iść sobie kupić nową, żeby włosy rozczesać na chrzciny. Nie, nie mogłam iść do Kasi bo Kasi nie było w domu hahah.
Wyjazd do kościoła był o 10.30. Pochwalę się tym, że po raz pierwszy założyłam w USA obcasy!


 Byłam bardzo ciekawa, jak tutaj organizują chrzciny. I troszeczkę mnie zaskoczyli.
Spodziewałam się tego co w Polsce, dużo mięsa, dużo gotowania, przygotowań itd.
Oczywiście jak to na Amerykanów przystało, największym celem tego wszystkiego było to, aby pokazać się jak najlepiej. Mycie całego domu na zewnątrz, mycie okien, mycie samochodów, czyszczenie chodnika wokół domu, obcinanie drzew przed domem, sprzątanie w środku i pełno zdjęć małego. Jakieś gotownie ? Nie zauwazłyłam.
Hostka tylko zrobiła zakupy, podobne jakie ja robiłam na domówkę. Chipsy, pokrojony ser, kiełbasa, chleb, muffiny, ciastka, i jakieś tam mięso.

Chrzciny były na 11 w kościele episkopalnym. Mały był ubrany w SUKIENKĘ, która idzie z pokolenia na pokolenie tak samo jak imię. Mój host dziadek to GP III, host to GP IV, moje host dziecko GP V.
Przychodzi ksiądz rozmawia, potem mówi na jakiej stronie mamy otworzyć księgę i tam są wszystkie formułki. Następnie prosi rodziców i chrzesnych o podejście na środek gdzie jest chrzcielnica. Wlewa tam wody święconej do chrzcielnicy, mówi swoje formułki, potem daje chrzesnemu odpaloną od paschału świecę (wielkości takiej jaka my mamy na stołach). I ostatnie...ksiądz bierze dziecko na ręce i oblewa mu głowę przy użyciu ręki, po czym oddaje dziecko na ręce matki.
Potem są zdjęcia, rozmowy, witanie się z wszystkimi, aż w końcu mozna jechać do domu.

U nas po kościele siada się przy stole, tutaj bierze się  talerzyk i siada  tam gdzie się da, ewentualnie stoi i rozmawia się  z rodziną i robi zdjęcia z dzieckiem.

Ciekawostka: zapytałam hostki, w jakim wieku ma się komunie w ich kościele.
Zależy to od rodziców. Mogą wysłać dzieci do komuni jak tylko zaczną chodzić, i większość rodzicó to robi, ale moi hości chcą, żeby mały był świadomy tego sakramentu.



Na koniec filmik z kilku filmiów z halloween. Zero profesjonalizmu.








6 komentarzy:

  1. U mnie w mieście( jeszcze w Polsce) też dzieciaki są chrzczone w sukienkach:> bez względu na płeć:)

    fajne cienie miałyście pod oczami na haloween:>

    OdpowiedzUsuń
  2. U Amerykanów chyba każde święto jest inaczej obchodzone, niektóre dla nas są całkowicie przesadzone (jak np. Halloween) a niektóre znowu za mało huczne (jak właśnie opisałaś chrzciny), ale to jest właśnie najlepsze w tym wszystkim, że możemy to przeżyć same i doświadczyć tego wszystkiego na miejscu! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 'była nawet ... EBOLA' hahaha płaczę :D

    Przepięknie wyglądałaś (mam na myśli chrzciny oczywiście :D). A strój Halloween'owy też wymiata.

    A tak na marginesie - ja się spytałam hostki jak wygląda bierzmowanie i okazuje się, że poprzedzone jest naukami w kościele LUB w domu jeśli rodzic zadeklaruje się, że sam przygotuje smyka do tego sakramentu. Szkoda, że u nas takiej opcji nie ma :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      hahah, serio ? Też bym chciała takie bierzmowanie !

      Usuń
  4. Ooooj jaki słodki bąbelek :D Btw. Jesteś bardzo ładna :)
    Też jestem zdziwiona. Sprzątanie sprzątaniem, ale, że tak lajtowo podchodzą do poczęstunku dla gości... Z drugiej strony, dla amerykanów pewnie nasz sposób świętowania byłby "dziwny" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Amerykanie to dziwny naród, ciężko ich zrozumieć :D

      Usuń