czwartek, 28 listopada 2013

projekt 365/ tydzień 4.

Trochę z opóźnieniem, ale cóż...rozchorowałam się totalnie, więc nic ciekawego w tym poście nie będzie. Ale, że trzeba być na bierząco to i nuda się pojawi.
To najgorszy tydzień tutaj. Jak się jest chorym, to się tęskni. Także WELCOME HOMESICK!
bardzo bardzo bardzo. No i do tego christmas time wszędzie. Lekko nie jest.

18.11.2013 (dzień 21)
Dalej gorączkuje, nikt nie wie o co chodzi.

19.11.2013 (dzień 22)
Ostatecznie, nie obeszło się bez wizyty u lekarza.
Pojechałam z hostem do ośrodka. Tam ładnie bez kolejki pani w okienku o moje imię i nazwisko.
Podaję jej kartę z ubezpiecznia i mimo, że było tam moje nazwisko to i tak poprosiła o przeliterowanie. Potem dała mi kartę, gdzie musiałam wpisać swoje dane, adres itp. Zrobił to za mnie host bo przez gorączkę nic nie wiedziałam. Wszystko wypełnione. Proszę usiąść i poczekać.
Ok. Kurtki jeszcze nie zdjęłam, a już przy chodzi po mnie lekarz i zaprasza do gabinetu.
Przedstawia mi się, a moja pierwsza myśl NIE OBCHODZI MNIE TERAZ JAK SIĘ NAZYWASZ.
No, ale okej był miły, przeprowadził krótki wywiad, poprosił o wagę, wzrost, zmierzył gorączkę, ciśnienie, puls. Potem przyszła kobitka, zbadała oddech, uszy, gardło, no i zdiagnozowała wirus.
Tutaj choroby dzielą się chyba tylko wirus/bakteria.
Zapisała mi antybiotyk, no i myślałam, że to tak jak w Polsce idzie się do apteki i wydaje miliony monet, ale nie. Wysłali tą ''receptę'' w trakcie kiedy ja już byłam w drodze do domu. Po 15 min. dostalismy telefon do domu, że moje leki są już dla mnie przygotowane, więc host po nie pojechał.
Takie ładne w pudełeczku, z imieniem,nazwiskiem, i jak i ile trzeba brać. Wszystko dokładnie odliczone. Fakt, że kosztowały 180 $ sprawił, że szkoda mi ich nawet jeść.
Miała być krótka notka, ale jak już wizyta u lekarza to opisałam całość.

20.11.2013 (dzień 23)
Skype, spanie, fb, blog, spanie, spanie, i kolacja jako pierwsze danie dnia.

21.11.2013 (dzień 24)
Już czuję się lepiej, więc w końcu zabrałam się za wypisywanie kartek.

22.11.2013 (dzień 25)
Antybiotyk szybko stawia na nogi. Gorączki już nie ma, został tylko kaszel.
Tymczasem dzisiaj piątek a jutro wycieczka do Waszyngtonu na weekend.
Nie, nie zabieram dużo rzeczy na weekend. Są tam moje ciuchy i Olivki.

23.11.2013 (dzień 26)
Hotel Hilton w Arlington, Virginia.
Po 6 godzinach jazdy, a raczej przespania prawie całej podróży poszłyśmy z Olivką coś zjeść.
Było zimno i wiało. Wracając weszlismy na chwilę do jednego sklepu. Wyszłyśmy po 10 min a tu proszę, pada śnieg :D


24.11.2013 (dzień 26)
Dzisiaj ostatnie zwiedzanie, ale nic się nie chce w takim zimnie i wichurze.
A lody najlepsze <3




Już wkrótce fotoleracja z Waszyngtonu i kilka zaległych fotek z NY :)
XOXO

wtorek, 19 listopada 2013

Project 365 / tydzień 3

11.11.2013 (dzień 14)
Veterans Day- nie ma szkoły.
Nudny dzień i ja też taka nudna jestem,
że młody zasnął w trakcie lunchu :)

12.11.2013 (dzień 15)
Mimo, że wczoraj jeszcze 18 stopni i chodziłam na krótkim rękawku
to rano BUM niespodzianka. Pierwszy śnieg :D
Pogoda zmienia się niesamowicie !

13.11.2013 (dzień 16)
Razem z Oliwką pojechałyśmy do raju :D
Miejsce, gdzie wybieramy i nalewamy sobie mrożone jogurty jak lody, posypki, ciastka i takie różne fajne rzeczy :) Następnie stawiamy na wagę i płacimy.

14.11.2013 (dzień 17)
Po ciężkich dwóch dniach nareszcie mamy wode!
Tak. Wodę. HD coś naprawiał i tak o to w całym domu nie było wody.
Jeden hydraulik sobie nie poradził to dzisiaj wpadło dwóch i  po 9h naprawiania
woda wróciła :D Przez 2 dni ratowała nam życie woda Nirvana.
Wieczorem wpadła do mnie Oliwia i w związku, że moja sypialnia jest za bardzo biała postanowiłyśmy ją trochę ukolorowić (takie słowo istnieje).



15.11.2013 (dzień 18)
Nasze nowe hobby :D
Miały być kręgle, ale że Agata kupiła groupon na inny adres
to skorzystałyśmy z gokartów.  Dostałyśmy też karte na automaty, a że głupi ma zawsze szczęście to 4 razy pod rząd wygrałam małe "puzzelki" ze Spangebobem :D

16.11.2013 (dzień 19)
Pierwsze spotkanie z Cami w US.
Kolejna wizyta w NY, brooklyn, ferry taxi,
trzy razy złe metro, powrót do domu z gorączką.

17.11.2013 (dzień 20)
Oddam gorączkę w dobre ręce i nawet dopłacę.


poniedziałek, 11 listopada 2013

project 365/ tydzień 2.


TYDZIEŃ 2.
05.11.2013 (dzień 8)
Dzień wolny od szkoły, więc razem z rodzinką pojechałam
do American Museum of Natural History.
Niestety na większość sal nie można było wjeżdżać wózkami,
więc bliźniaki trzeba było nosić na rękach co było dosyć męczące,
ale wyspałam się w samochodzie w drodze powrotnej.
   
6.11.2013 (dzień 9)
Po pracy, razem z Oliwką i Agatą pojechałyśmy do japońskiej
restauracji
Lucky Buddha spróbować czegoś nowego.
Niestety, chyba nigdy nie będzie mmi smakowało sushi.
                                          




















7.11.2013 (dzień 10) 
Wizyta na farmie z bliźniakami i hbabcią.
Świnie, kury, konie, kozy i takie tam animalsy.

8.11.2013 (dzień 11) 
Kino z Agatą. Pojechałyśmy tam o tak, a film wybierałyśmy
na miejscu. Byłyśmy tam o 22.15, a  na sale weszłyśmy jak
reklamy się kończyły. Gorzej niż na polsacie.
Komedia Jackassów " Bad Grandpa". Polecam !
Płakałyśmy ze śmiechu.
btw. dla amerykanów rozmawianie przez telefon
czy też głośne beknięcie to niiiic takieego.


9.11.2013 (dzień 12)
Miałyśmy z Agatą jechać do NYC, ale z kina wczoraj
wróciłyśmy jakoś o 1 w nocy, więc nie chciało nam się wstawać.
Pojechałyśmy na zakupki, a potem na lunch nad rzeką Hudson.
Skończyły się ciepłe dni :(

10.11.2013 (dzień 13)
Po pracy pojechałam do Agaty na wieczór kabaretowy/filmowy.
Poleżeć, porozmawiać, zasnąć na 15 min..

piątek, 8 listopada 2013

Nowy Jork - fotorelacja

2.11.2013
Razem z Michałem udaliśmy się do NY. Było to nasze pierwsze spotkanie.
Jak widać w Polsce nie było tak łatwo jak tutaj :D
Rockefeller Center
widok na Brooklyn
widok z Battery Park - dolny Manhattan

Dodaj napis


trzeba być cierpliwym

1 WTC



taki o ptak.



Mam nadzieję, że Nowy Jork jeszcze się Wam nie znudził :D

poniedziałek, 4 listopada 2013

Project 365 - 1st week :)

TYDZIEŃ 1.
28.10.2013
(dzień 1)
Już niedługo listopad, a pogoda dalej nas rozpieszcza :)
Zdjęcie robione przed południem :)
Jestem tu już 50 dni, a padało może z 3 razy :)
Jesień tutaj jest przepiękna :D


29.10.2013 (dzień 2)
 Pierwszy raz wycinałam dynie razem z całą familią :)
Halloweenowy klimat bardzo mi się tu podoba, ale bardziej
nie mogę się doczekać Christmas time'u jednocześnie strasznie sie go boję.

30.10.2013 (dzień 3)
Wszyscy w domu chorzy, więc staram się nie wychodzić wieczorami,
żeby na weekend być zdrowa. Hostka przygotowała mi pyszne lekarstwo
w bardzo fajnym kubku :) Ostatnie wieczory spędzam spędzam w pokoju, z tv i fb :)


31.10.2013 (dzień 4)
Haaaalllloweeeen !
Miałam jechać na parade do NYC, ale ani pogoda nie dopisała, ani choroba
nie przestała mnie lubić. Dzieciaczki miały w szkole mini parade, a wieczorem
pojechałam z rodzinką do ich znajomych i tam poszliśmy na trick or treating :D


1.11.2013
(dzień 5)

Dalej zdrowieje w domu, żeby następnego dnia jechać do NY
muffinki hostki są pyszne :D


2.11.2013 (dzień 6)
Wypad do NYC. Spotkałam się z Michałem ( http://maleaupairstory.blogspot.com/).
Najbardziej na razie zawiodłam się na Rockeffeler. Myślałam, że wygląda troszkę inaczej, a lodowisko jest dużo mniejsze, niż sobie wyobrażałam.

3.11.2013 (dzień 7)
Tu sobie chodzę do szkoły razem z Oliwką :*
Niby słonecznie, ale różnica między wczorajszą a dzisiejszą temperaturą to jakieś 15 st. C :<