poniedziałek, 24 listopada 2014

Powrót do Polski

Hej, obiecałam Wam posty, dużo postów,
ale wszystko się u mnie zmieniło w bardzo szybkim tempie.

Niektórzy już wiedzą (z Fb i insta), niektórzy jeszcze nie.
W poniedziałek 17 listopada, wylądowałam w Gdańsku. Niestety, nie są to odwiedziny.
Wróciłam do Polski ze względu na problemy ze zdrowiem i nie wracam do USA.
Bloga nie zawieszam, ale będzie tu mała przerwa bo muszę wszystko ogarnąć i poukładać, a przede wszystkim pogodzić się z przymusowym powrotem.
Do tego zmiana czasu i temperatury też dobijają.

Buziaki z Gdańska!


poniedziałek, 10 listopada 2014

Wakacje Au Pair & propozycje postów

Hej ! Dzisiaj mijają 2 miesiące odkąd przyleciałam do Nowego Orleanu!
Szukam pomysłów na nowe notki!   Póki co mam sporo do nadrobienia, ale jeżeli macie jakieś pomysły to śmiało podawajcie je w komentarzach :)


Nadchodzące posty:
  • fotorelacja z NO
  • ostatnie dni w Nowym Jorku
  •  podsumowanie pierwszego roku,
  •    dlaczego nie przedłużyłam roku z tą samą rodzinką,
    i jak wyglądało nasze pożegnanie.
  •  wady i zalety programu Au Pair.


    WAKACJE AU PAIR:


    Dzisiaj dostałam maila od LCC dot. brania przez Au Pair wakacji.
    Stwierdziłam, że o tym napiszę, bo raczej się o tym nie mówi w zasadach programu i wiem, że często jest to zaskoczenie dla Au Pair. Tak, też zaskoczyły mnie niektóre punkty.
    Tłumaczę tylko to, co dzisiaj dostałam od LCC, więc nie piszcie w komentarzach, że nie mam racji bo wy tak nie macie, bo nie ja te zasady wymyśliłam.

    1. Au Pair ma prawo do 2 tygodni wakacji. Jeden tydzień może być wybrany przez host rodzinę, drugi tydzień wybiera Au Pair.

    2. Jest polecane branie pierwszego tygodnia wakacji w ciągu pierwszych 6 miesięcy i drugi tydzień w trakcie drugiej połowy roku.

    3. Au Pair nie powinna brać wakacji w ciągu swoich pierwszych miesięcy, ponieważ jest to czas na poznanie się z host rodziną i dostosowanie się.

    4. Jeżeli urlop jest brany jako poszczególne dni (11 dni !!) to obie strony powinny to zapisywać.

    5.Wakacje to całkowicie wolny czas dla Au Pair.

    6. Jeżeli Au Pair podróżuje z host rodziną i wykonuje obowiązki związane z dziećmi to uważane jest to za normalne godziny pracy.

    7. Jeżeli host rodzina podróżuje, a Au Pair zostaje w domu to i tak należy się jej tygodniowa wypłata oraz host rodzina musi zapenić jedzenie na czas ich nieobecności.

    8. Host rodzina może poprosić Au Pair o wzięcie wakacji, kiedy host rodzina wyjeżdża, ale powinno to być uzgodnione dużo wcześniej.

    * Nie ma przepisu dot. wakacji w kontrakcie.
    Host rodzina powinna omówić z Au Pair wcześniej czy oczekują od niej pracy, spędzania tego dnia jako członek rodziny, czy po prostu jest to jej dzień wolny. Jednak powinno być to wyjaśnione z uprzedzeniem czy jest to dzień wolny odliczany od 11 dni, które przysługują Au Pair, czy jest to dzień extra wolny, który rodzina zdecydowała się nam dać.

wtorek, 4 listopada 2014

Halloween #part 2 & chrzciny & filmik




Dziwny zestaw w dzisiejszej notce, ale cóż...

31 października to jedno z najhuczniej obchodzonych świąt w USA. Jak pisałam wcześniej, ozdoby halloweenowe można zobaczyć już pod koniec września, i potem przez cały październik pojawia się ich coraz więcej. W Polsce to wydarzenie nie jest, aż tak obchodzone ze względów religijnych, a szkoda. Nikt tu nie mówi, o wierzeniu w halloween. Dla mnie to po prostu dobra zabawa, a dla małych dzieci jeszcze większa. Tegoroczne halloween uważam za udane !




Pracowałam do 16, potem godzina na szybki prysznic i szybko do Kasi do domu. Kasia, i jej host rodzina pojechali na halloweenowe party do dziadków, ja zaś zostalam u Kasi w domu rozdawać cukierki dzieciom. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż tak różnorodnych kostiumów. Nie tylko dzieci się przebierały. Można było zobaczyć całą rodzinę w kostiumach. Tata-spiderman, Mama- batman, dziecko - supermen. Naprawdę wyglądało to świetnie!





Po 1h i 40 min koszyki były puste, więc zadzwoniłam do Kasi co mam robić bo ludzie i tak dobijają się do drzwi, a ja nie mam słodyczy :<  Pozakluczałam (teoretycznie) wszystko i poszłam do Kasi dziadków, którzy co roku robią imprezę dla wszystkich chętnych.


przód
tył
Trochę się tam pokręciłyśmy, wzięłyśmy Kasi bliźniaki do domu, żeby je nakarmić i położyć spać.
W czasie, gdy ja siedzialam na dole, Kasia poszla wziąć szybki prysznic, przebrałyśmy się, wymalowałyśmy. przyszła Amy. Teraz pozostało czekać na Kasi hostkę.
Przyszła ok 22, a my ruszyłyśmy do downtown  na BOURBON STREET.
Niestety każdy nadjeżdżający streetcar był tak przeładowany przebranymi ludźmi, że nawet sięn ie zatrzymywały. Na szczęście na światłach zatrzymała się pusta taksówka...





Halloween na BOURBON zdecydowanie trzeba przeżyć. Tłumy w różnych strojach. Nie zabrakło nawet...EBOLI. Czasami wyglądało to nawet bardzo śmiesznie, kiedy koleś przebrany za księdza tańczył z policjantką, czy też biskup kręcący się po ulicy.
Do domu wróciłam około 3 bo rano mój mały miał chrzciny.


CHRZCINY
Nie musze chyba mówić, że się bardzo nie wyspałam. Okazało się jeszcze, że zapomniałam wziąć mojej szczotki do włosów od Kasi, a włosy miałam natapirowane więc musialam wstac o 7 po to, żeby iść sobie kupić nową, żeby włosy rozczesać na chrzciny. Nie, nie mogłam iść do Kasi bo Kasi nie było w domu hahah.
Wyjazd do kościoła był o 10.30. Pochwalę się tym, że po raz pierwszy założyłam w USA obcasy!


 Byłam bardzo ciekawa, jak tutaj organizują chrzciny. I troszeczkę mnie zaskoczyli.
Spodziewałam się tego co w Polsce, dużo mięsa, dużo gotowania, przygotowań itd.
Oczywiście jak to na Amerykanów przystało, największym celem tego wszystkiego było to, aby pokazać się jak najlepiej. Mycie całego domu na zewnątrz, mycie okien, mycie samochodów, czyszczenie chodnika wokół domu, obcinanie drzew przed domem, sprzątanie w środku i pełno zdjęć małego. Jakieś gotownie ? Nie zauwazłyłam.
Hostka tylko zrobiła zakupy, podobne jakie ja robiłam na domówkę. Chipsy, pokrojony ser, kiełbasa, chleb, muffiny, ciastka, i jakieś tam mięso.

Chrzciny były na 11 w kościele episkopalnym. Mały był ubrany w SUKIENKĘ, która idzie z pokolenia na pokolenie tak samo jak imię. Mój host dziadek to GP III, host to GP IV, moje host dziecko GP V.
Przychodzi ksiądz rozmawia, potem mówi na jakiej stronie mamy otworzyć księgę i tam są wszystkie formułki. Następnie prosi rodziców i chrzesnych o podejście na środek gdzie jest chrzcielnica. Wlewa tam wody święconej do chrzcielnicy, mówi swoje formułki, potem daje chrzesnemu odpaloną od paschału świecę (wielkości takiej jaka my mamy na stołach). I ostatnie...ksiądz bierze dziecko na ręce i oblewa mu głowę przy użyciu ręki, po czym oddaje dziecko na ręce matki.
Potem są zdjęcia, rozmowy, witanie się z wszystkimi, aż w końcu mozna jechać do domu.

U nas po kościele siada się przy stole, tutaj bierze się  talerzyk i siada  tam gdzie się da, ewentualnie stoi i rozmawia się  z rodziną i robi zdjęcia z dzieckiem.

Ciekawostka: zapytałam hostki, w jakim wieku ma się komunie w ich kościele.
Zależy to od rodziców. Mogą wysłać dzieci do komuni jak tylko zaczną chodzić, i większość rodzicó to robi, ale moi hości chcą, żeby mały był świadomy tego sakramentu.



Na koniec filmik z kilku filmiów z halloween. Zero profesjonalizmu.